Dynastia, czyli blichtr, przepych i litry jadu
Czasem bywa tak, że wracamy zupełnie zmachani po całym dniu i chcemy po prostu walnąć się wygodnie na łóżko i nie podejmować żadnego wysiłku, fizycznego czy intelektualnego. Idealnym rozwiązaniem w tej sytuacji jest serial. Niewymagający myślenia, wciągający i sprawiający pewną przyjemność w czasie oglądania. Typowy odmóżdżacz. Dokładnie takim serialem jest Dynastia - współczesna wersja znanej opery mydlanej.
Jeśli chodzi o samą fabułę to w zasadzie nie rożni się ona od tej z lat 80, choć o ile wówczas serial skupiał się na rodzinie Carringtonów - bardzo bogatych i wpływowych ludziach, to teraz jako główną bohaterkę wskazano Fallon Carrington, córkę właściciela ogromnej firmy, która chce udowodnić swoją wartość ojcu. Do tego dołącza macocha, w pewnym momencie powraca matka, która niegdyś zwiała i konkurenci. Jednym zdaniem to po prostu świat ludzi nieprzyzwoicie bogatych, oszałamiająco pięknych i nieskończenie bezlitosnych.
Aktorzy są dobrani bardzo dobrze i grają swoje role świetnie. Elizabeth Gillies jako Fallon bardzo wyróżnia się na tle obsady i dosłownie skrada show. Nie chcę jednak mniejsza tutaj roli innych postaci, które są różnorodne,charyzmatyczne, dają się kochać oraz nienawidzić. Co prawda można zarzucić niektórym charakterom, że są papierowe i jednowymiarowe, ale one właśnie takie miały być.
Mnie w tej produkcji podoba się to, że pomimo iż bywa on niezwykle przewidywalny, nadal potrafi zaskoczyć. Najczęściej poprzez zupełny absurd ale napięcie w każdym docinku utrzymywane jest na wysokim poziomie, co zachęca do włączenia kolejnego i następnego odcinka, aż wreszcie natrafimy na odcinek finałowy, który kończy się cliffhangerami (liczba mnoga zamierzona), pozostawiając widza z dziesiątkami pytań i niepokojem o losy bohaterów.
Zdecydowanie mogę Dynastię polecić każdemu, kto lubi śledzić życie pięknych i bogatych ludzi. Co prawda do fantastycznej Plotkary jej daleko, ale serial potrafi zaangażować, nie przesadnie, ale na tyle, by seansu nie przerwać. Dialogi są zabawne, pełne złośliwości i błyskotliwych uwag. Choćby dla samych przepychanek słownych warto tę produkcję obejrzeć. Jeśli to dla was za mało, rękoczynów także nie brakuje. Już teraz wiadomo, że ta pozycja ma zagwarantowaną kontynuację, na którą czekam z umiarkowanym zainteresowaniem. Z pewnością po nią sięgnę.
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz